piątek, 7 sierpnia 2020

Biznes na niepełnosprawnych

 Jak można bogacić się kosztem niepełnosprawnych. Przykładów mogę podac wiele, oto zaledwie jeden z nich. 

Opowiem Wam historię, która swój początek miała jakieś 20 lat temu. 

Paweł był wtedy małym dzieckiem. My byliśmy młodzi, silni, zdrowi, pełni wiary i nadziei, że mimo wszystko będzie dobrze. Nie było internetu, facebooka, for, grup, z których można było czerpać wiedzę, korzystać z opinii. 

Dowiedzieliśmy się przypadkiem, że nad morzem istnieje ośrodek, w którym stosują innowacyjne metody rehabilitacji dzieci z mpd. Podobno bardzo skuteczne. Niestety kosmicznie drogie.  Ale czego nie robi się dla poprawy życia i zdrowia własnego dziecka.   Wyglądało to tak, że najpierw musieliśmy się zakwalifikować. A więc badania w mieście obok ośrodka, rtg bioder itp. Udało się. Dostaliśmy papier o zakwalifikowaniu Pawła na turnus. Nie pamiętam czy było to już po operacjach bioder czy przed. To działo się jakoś równolegle. Zawzięłam się i postanowiłam, że uzbieram te 12600 zł, a jak będzie potrzeba, to nawet więcej.  Setki wydrukowanych i wysłanych apeli. Na apelu subkonto fundacji, na zaświadczeniu konto ośrodka. I jest, udało się. Do dziś nie wiem, dlaczego darczyńcy wpłacali na konto ośrodka zamiast fundacji. Kwestia zaufania? 

Na rehabilitację do nadmorskiego ośrodka nie dotarliśmy nigdy. W Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie również szukaliśmy pomocy, lekarz oświadczył, że z takimi biodrami nie wolno Pawła pionizować. Ani przed operacjami, ani po operacjach. Po prostu sprawę schrzaniono. Pionizacja groziła konsekwencjami dla dziecka. Były kolejne bolesne operacje, miesiące unieruchomienia w gipsie. W końcu za namową ortopedy odpuściliśmy, godząc się po cichu, że nasze dziecko już nigdy chodzić nie będzie. 

A jeśli nie będzie, to przydałby mu się jakiś sprzęt ułatwiający funkcjonowanie, wózek. Nadal konieczna była rehabilitacja, aczkolwiek mniej intensywna. I wtedy rozpoczęła się moja batalia i odzyskanie pieniędzy z "super" ośrodka. Wielokrotnie dzwoniłam, prosiłam, przekonywałam, tłumaczyłam, że syn ma inne potrzeby. 

Ośrodek, nazwijmy go X.

Dyrektorem był Y.

Znajdował się w mieście Z. 

Mijały lata. Gdy już prawie pogodziłam się z tym , że pieniądze przepadły, zostały przywłaszczone przez X z Y, nagle kolejna osoba, z którą rozmawiałam przez telefon stwierdziła, że owszem pieniądze dla Pawła są i nie ma problemu, zostaną przelane na subkonto fundacji, bo oni z fundacją współpracują. Mijały kolejne tygodnie, otrzymywałam kolejne zapewnienia, że już, tylko jeszcze księgowa coś tam...

Przelewu się nie doczekałam.

Odpuściłam po raz kolejny. 

I tu zapytacie dlaczego nie poszłam do sądu? Otóż nie mam żadnego potwierdzenia na piśmie, że jakiekolwiek pieniądze były. Darczyńcy dokonali przelewów nie informując mnie o nich. Zwykła procedura. Rzadko kto przesyła nam wiadomość o wpłacie dla Pawła. Nie wiemy nawet od kogo mamy 1% podatku. Nie wiemy ile wpłat nam przepadło przez zły tytuł przelewu. Wiedziałam po prostu, że pieniądze są, bo tak twierdzili kolejni pracownicy ośrodka X zarządzanego przez pana Y. 

I dochodzimy do końca bez happy endu niestety.

Ośrodek jakiś czas temu z miasta Z przeniósł się do miasta A.

Zrządzeniem losu trafiliśmy w te wakacje  w okolice ośrodka w mieście A. Udałam się do dyrektora Y. Wyłuszczyłam całą sprawę. Na co dyrektor Y roześmiał mi się w twarz i stwierdził, że to nie ta sama firma. Że tamta była zarządzana przez kogoś zza wschodniej granicy i ten ktoś zagarnął wszystkie pieniądze. Nie jestem jedyną poszkodowaną w tej sprawie, Mogę iść do sądu sądzić się z Rosjanami, ale nie mam szans, bo wszyscy sprawę przegrywają. A on, biedny żuczek miał tam tylko 49% udziałów i co on biedny mógł. 

Ośrodek nadal nazywa się X z dopiskiem.

Dyrektorem jest Y. 

Zmieniło się miasto na A. 

Pracownicy ci sami, system rehabilitacji ten sam.

Paweł stracił ponad 12 tysięcy. Zostaliśmy oszukani my, oszukani zostali nieświadomi niczego darczyńcy. Biznes kręci się dalej.

Polska.

czwartek, 9 maja 2019

Podnośnik

Nadszedł dzień, którego obawiałam się przez te wszystkie lata opieki nad synem.
Dziś nie miałam siły podnieść Pawła z łóżka. Tak po prostu, zabrakło mi mocy :(
Lata dźwigania odcisnęły piętno na moim kręgosłupie. Z każdym dniem było mi coraz ciężej, aż do momentu, gdy po prostu zdałam sobie sprawę, że syna nie podniosę.
Złość, rozpacz, płacz. A przede wszystkim bezradność.
W tym roku akurat postanowiliśmy zamontować podnośnik (jakbym coś przeczuwała), ale dofinansowanie z PFRON jest zbyt małe abyśmy mogli zakończyć inwestycję.
Nie mamy swoich środków żeby dołożyć, nie mamy nawet na remont, a musimy przerobić sufit, bo kiedyś mąż zamontował podwieszany, a niestety taki wyklucza montaż podnośnika.
Dobrze, że tata Pawła wszystkie przeróbki i prace remontowane robi sam. Ale już widzimy, żę zakup najtańszej farby nie był najlepszym pomysłem :(
Mam już dość wszystkiego, ciągłej bezsilności, ciągłego żebrania o wszystko.
Apele wysyłane drogą listową pozostają bez odzewu, nie zwracają się już nawet koszty znaczków i kserokopii dokumentów. Nie chce mi się wystawiać aukcji na charytatywniallegro, bo i tak nikt niczego nie kupuje. Robię zakładki, ale chwilowy boom już minął.
Spróbowałam zorganizować zbiórkę na siepomaga, ale w tym, tempie uzbieramy całą potrzebną kwotę za kilka lat. Udało mi się znaleźć jeszcze kilka fundacji pomagających młodzieży do lat dwudziestu paru, wysłałam potrzebną dokumentację, ale mijają tygodnie i odzewu nie ma.
Zostaliśmy sami.

czwartek, 28 lutego 2019

Siepomaga

Kochani ruszyła nasza zbiórka na Siepomaga. Zbieramy na podnośni sufitowy. Prosimy o pomoc, udostępnianie, wpłaty. 
Sami nie  jesteśmy w stanie zebrać takiej kwoty, a codzienne dźwiganie Pawła, jest już ponad moje siły. 

Zbiórka Pawła na siepomaga 

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Obóz narciarski z Active Therapy

"Nie pozwól, by cokolwiek stanęło na przeszkodzie w realizowaniu swoich pasji i marzeń." 
Niemożliwe stało się możliwe. Paweł spełnił kolejne swoje marzenie. Spędził tydzień na obozie aktywnej rehabilitacji organizowanym przez Active Therapy. Wspaniała ekipa udowadnia, że mimo ograniczeń można spędzać czas aktywnie. 
Uśmiech Pawła mówi wszystko.
Dziękujemy osobom, dzięki którym ten wyjazd doszedł do skutku.
Specjalne podziękowania kieruję raz jeszcze do Wychowawczyni naszego najmłodszego syna Łukasza, Pani Jolanto, są Państwo cudownymi osobami o wielkich sercach. 



 

                                    






Jeśli chcesz wesprzeć rehabilitację Pawła lub sprawić mu odrobinę radości, pamiętaj o nim rozliczając PIT lub wpłać dowolną cegiełką na jego subkonto:


Fundacja AVALON - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym
ul. Domaniewska 50A
02-672 Warszawa

62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Prowadzone przez: BNP Paribas Bank Polska SA
•    tytuł wpłaty DURA, 4479.
Można w banku złożyć wniosek o zlecenie stałe, ustanowić przelew cykliczny itp.                          Możesz odpisać 1% podatku w swoim rocznym zeznaniu podatkowym. Wystarczy wpisać nr KRS Fundacji 0000270809 i koniecznie podać cel szczegółowy  DURA , 4479     

niedziela, 16 grudnia 2018

Dziękujemy za 1% podatku

Dziękujemy serdecznie wszystkim osobom, które pamiętały o Pawle rozliczając PIT.
Zebraliśmy bardzo mało, bo niewiele ponad 2 tysiące złotych.
To najgorszy nasz rok. Zebrana kwota wystarczy zaledwie na opłacenie comiesięcznych dojazdów do Gdańska.
Na inne potrzeby syna musimy zbierać środki w inny sposób.
Utworzyliśmy specjalną zbiórkę na Facebooku, ale odzew jest słaby mimo wypromowania linku.
Wciąż sprzedaję własnoręcznie ozdobione zakładki, ale miesięcznie jestem w stanie wykonać ich zaledwie kilkanaście sztuk, czasem trochę więcej, ale górna granica to 30 sztuk. Później jeszcze muszę znaleźć kupca.
W ciągu 4 miesięcy udało nam się zebrać środki zaledwie na 1 dwutygodniowy cykl rehabilitacji.
Pracujemy dalej, ale przydałoby nam się wsparcie.     

Zbiórka na Facebooku

Po zakładki zapraszam na Pomocowy bazarek





czwartek, 13 września 2018

Co nowego u nas.

Rozpoczął się nowy rok szkolny. To przedostatni rok edukacji Pawła.
Udało nam się w miarę wszystko zorganizować tak żeby plany lekcji chłopaków nie kolidowały ze sobą.
Rehabilitacja zwalnia. Natomiast zaświtała nam nadzieja na spełnienie kolejnego marzenia Pawła.
Chciałby spróbować swoich sił na nartach. Oczywiście nie tak zupełnie profesjonalnie i niezupełnie sam. Active Therapy od lat organozuje takie osoby i sporo osób z nich korzysta systematycznie.
Wiadomo jak wygląda życie osoby uwięzionej na wózku od urodzenia. Zero zabawy ruchowej. Paweł jest czterokończynowcem, więc na wózku nie ma również wielu możliwości.
Instruktorzy z Active Therapy mają wprawę w opiece nad takimi właśnie osobami i stwarzają im możliwości spróbowania niemal wszystkiego, do czego mają dostęp ludzie zdrowi.
Jak zwykle jednak wszystko rozbija się o pieniądze.
Koszt takiego pobytu dla Pawła z opiekunem to około 3500 zł, dochodzi oczywiście dojazd i wydatki związane choćby z zakupem jakiejś odzieży stosownej do górskich warunków.
My już działamy. Tata Pawła podjął dodatkową pracę, ma już więc dwa etaty, czasem nie sypia w ogóle, bo w jednej pracy jest od 18 do 6 i na 7 biegnie do drugiej.
Z mojej strony powstają zakładki i wyprzedaż jakichś fantów na aukcjach charytatywnych.
Wierzymy, że się uda.
Stworzyliśmy cel na Helpuj.pl
Każdy może włączyć się do pomocy. Prosimy:
Obóz narciarski dla Pawła

sobota, 3 lutego 2018

Nowy Rok, nowe nadzieje, kolejne rozczarowania

Zaczął się Nowy Rok. Nasza walka o zdrowie Pawła trwa dalej.
Przypominamy, że można odpisać dla naszego syna 1 % podatku



Wciąż wysyłamy apele, zakupiłam kolejnych 100 znaczków za bagatela 260 zł plus kseropkopie dokumentacji, koperty. Trwają aukcje, niestety z coraz mniejszym rozmachem, bo jak nikt niczego nie kupuje, to zapału do pracy coraz mniej.
Fundacja Avalon umożliwia nam wysyłanie zapytań mailem, ale póki co i na tę formę pozyskiwania darczyńców nie ma żadnego odzewu.
Przypominamy, mile widziana każda złotówka:

Fundacja Avalon - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym, Domaniewska 50A 02-672 Warszawa, 
62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Prowadzone przez: BNP Paribas Bank Polska SA
•    tytuł wpłaty DURA, 4479.
Chęci do pracy są, szkoda tylko, że to trochę syzyfowa praca z marnymi efektami.
W dodatku nasze kochane państwo tworzy wciąż nowe projekty "prospołeczne" utrudniające nam życie, chociaż wydawałoby się, że powinny raczej pomagać.
Ustawa za życiem nas nie dotyczy, bo Paweł jest już dorosły. Z krótszych kolejek do specjalistów korzystają rodzice maluchów.  Oni mają dostęp do lekarzy łatwiejszy, rehabilitację częściej. Nasz najmłodszy, zdrowy syn potrzebuje ćwiczeń korekcyjnych na wadę postawy. Jednak nie ma żadnych szans dostać się na rehabilitację. Na ten rok miejsc już nie ma, a na przyszły nie rejestrują. Padła propozycja zabiegów odpłatnych, choćby od zaraz. Ale dlaczego? Dlaczego mam płacić za rehabilitację kolejnego dziecka? Gdzie trafiają nasze składki zdrowotne płacone w podwójnej wysokości? Raz za pracę zawodową taty Pawła, a drugi raz za to, że próbujemy sprzedawać nasze rękodzieło. Jako maleńka firma zarabiająca ostatnio tylko na ten nieszczęsny ZUS. Obliczyłam, że przez 2 i pół roku działania firmy wydaliśmy 15 tysięcy na składkę zdrowotną i usługi księgowe konieczne dla świętego spokoju. Ile to byłoby wizyt lekarskich, ile godzin rehabilitacji?
Na dodatek w tym roku dowiedziałam się, że bezprawnie odliczaliśmy ulgę rehabilitacyjną. Bo okazuje się, że syn otrzymując rentę socjalną plus zasiłek pielęgnacyjny, który w moim mniemaniu nie powinien być wliczany do dochodu, jest zbyt zamożny żeby być na naszym utrzymaniu. Za 700 zł renty i 153 zł zasiłku ma się sam wyżywić, ubrać, dowieźć do Gdańska do szpitala. Pomijam fakt opłat mieszkaniowych, bo sam mieszkać i tak by nie mógł. Chyba, że opłaciłby sobie asystenta, gospodynię i nie wiem kogo jeszcze. O rehabilitacji za tę zawrotną sumę, to już w ogóle nawet nie marzę.
Czekam więc na wezwanie z Urzędu Skarbowego i żądanie zwrotu około 2 tysięcy zł plus odsetki za 4 lata.
Nie wiem, naprawdę nie wiem ile jeszcze mamy znieść?
Na ile wystarczy nam zdrowia?
Korzystam więc z tego, że jeszcze mam się w miarę dobrze, jeszcze mam chęci. Zabieram się za adresowanie kopert i pakowanie dokumentacji, a jutro wspólnie z mężem wracamy do rękodzieła.
Nasze nowe zakładki, zapraszamy do zakupu
zakładki do książek